StaryWilk pisze:Maciek, dużo takich "naleciałości" pojawiło się w psznz. Np inny krój mundurów, salutowanie całą dłonią ( wkurzające większość) noszenie trzcinek pod ramieniem ( idiotyczne). Powszechnie przeważała krytyka i wykpiwanie. "Cudze chwalicie, swego nie znacie". ( Świetne wspomnienia doktora z "domku doktora" na Monte Cassino "Wojna, ludzie i medycyna" ). Ja uważam, że najlepiej stosować jedną, wypróbowaną zasadę i nie robić karuzeli z beretu. Tą drogą dojdziemy do naszywania sprawności na tyłku. Przepraszam.
Tyle że trzeba rozróżnić tu trzy różne rzeczy. Jedna sprawa to dostosowanie munduru PSZnZ do ogólnoświatowej ewolucji munduru i ubioru w ogóle. Np. odejście od kołnierzy sztywnych na rzecz wykładanych, czy upowszechnienie beretów i furażerek zamiast innych nakryć głowy. Rezygnacja z szabel u boku i butów z ostrogami itd.
Druga sprawa to potrzeba dostosowania do realiów współdziałania z sojusznikami. Stąd salutowanie całą dłonią, bo u Anglosasów dwoma palcami salutują tylko... skauci. Gdy polscy żołnierze tak salutowali, podejrzewano że kpią sobie z sojuszników.
Trzecia rzecz to mody wynikające z fascynacji potężniejszym sojusznikiem np. wspomniane trzcinki. Orzełki z boku beretu nosili np. komandosi z Samodzielnej Kompanii Commando, która bardzo podkreślała swój nowoczesny wizerunek, nie była zbyt dobrze widziana przez konserwatywnych oficerów II Korpusu i za nic nie chciała przejąć tradycji któregoś z przedwrześniowych pułków ułańskich, co im próbowano wmusić.
Jak już mówimy o tradycji mundurowej to trzeba pamiętać że ona podlega ciągłym zmianom i jest pochodną różnych wpływów także z zewnątrz. "Arcypolskie" wężyki generalskie - przejęte od Węgrów w XVIII w. Większość nazw stopni i pododdziałów (kapral, sierżant, major, pluton, batalion itd.) - przejęte z Francji w dobie wojen napoleońskich. Buty "opinacze" noszone przez kilkadziesiąt lat w LWP - wzorowane na butach... amerykańskich! Itd. Kolor khaki dziś uważany za symbol polskości wojska i harcerstwa - przyjęty w początkach XX w. od Brytyjczyków. Itd.
Całkowicie się zgadzam z przedmówcami - noszenie lilijki z boku czy centralnie, to kwestia czwartorzędna. Dopóki nie jest noszona na sznurku z tyłu głowy albo na wspomnianym tyłku, to nie ma o co się czepiać. Mundur powinien być taki, żeby harcerze chętnie go nosili. Co więcej - jak już tak bronimy polskich tradycji, to największą polską tradycją w dziedzinie umundurowania jest dość swobodne modyfikowanie różnych jego elementów
