Przypuśćmy hipotetycznie, że Polska od 1945 roku jest suwerennym, demokratycznym państwem jak np. Belgia, Francja czy Szwecja, i że możliwy jest nieskrępowany ograniczeniami politycznymi rozwój harcerstwa.:
Oto fragment z książeczki Przemysława Burcharda „Na szlaku. Nowoczesny sprzęt turystyczny”, Wydawnictwo Harcerskie 1960, s. 63-64:
"Kilka słów poświęcić muszę „stylowi harcerskiemu”, panującemu prawie niepodzielnie w turystyce młodzieżowej. Strój harcerski w swej klasycznej postaci – a więc krótkie drelichowe spodenki i drelichowa bluza – zupełnie nie odpowiada warunkom wycieczkowania w naszym kraju. Wielokroć zdarzało mi się spotykać wędrujące zastępy i drużyny w okresie letnich chłodów. Skurczone, zziębnięte twarze, zsiniałe gołe nogi, trzęsące się z zimna postacie. Na postojach chłopcy okrywali się kocami, zbijali się w gromadki, jak zmarznięte kuropatwy.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mam zamiaru nawoływać do porzucenia tradycyjnego harcerskiego munduru, ani tym bardziej ośmieszać go, Jestem do niego przywiązany tak jak każdy były i obecny harcerz. Na dnie jednej z szuflad przechowuję swój stary spłowiały mundur z ciemniejszymi plamami w miejscach, gdzie były przyszyte sprawności i herb. Mam także granatową chustę, której końce zbielały niemal od deszczów i słońca. W tym właśnie ubiorze chodziłem kiedyś na swoje najpiękniejsze w życiu wycieczki.
Czy to znaczy jednak, że byłem odpowiednio – z punktu widzenia współczesnej techniki turystycznej – ubrany? Bynajmniej. Nasze mundury są doskonałym strojem na upały, natomiast podczas niepogody są ubiorem wręcz niepraktycznym, zwłaszcza, gdy wędruje się systemem trampów, górami i lasami, z dala od schronisk i osiedli, licząc tylko na własne siły i zasoby. Cóż więc robić? Zmienić munduru zupełnie – nie można. W każdym razie nie do nas to należy. Więc może jakoś uzupełnić go? Wprowadzić odmianę zimową? Zastanowić się nad tym nie tylko warto, ale i trzeba, i to nawet pilnie. Niektórzy instruktorzy i starsi harcerze już od dawna, na własną rękę, częściowo reformują ubiór harcerski. Bo czy możliwe jest na przykład, by na zimowy obóz do Zakopanego chłopcy pojechali ubrani w letnie płócienne mundury? Oczywiście nie! Ubierają się oni wtedy w normalne narciarskie spodnie, swetry, skafandry, kurtki. A na wiosenne czy jesienne wycieczki ze względu na pogodę też trzeba wkładać „cywilne spodnie” i wiatrówki. Dopóki więc nie nastąpi generalna reforma harcerskiego munduru, trzeba sobie jakoś radzić w granicach własnych możliwości i zdrowego rozsądku.
Niektórzy przeciwnicy zmian wysuwają hasło „hartowania się”, wyrabiania dzielności, odporności na zimno itp. Wszystko pięknie. Nikt nie kwestionuje zdrowotnych zalet wędrówek turystycznych. Przeciwnie, korzyści te są należycie doceniane. Jednak „hartowanie” nie powinno odbywać się za cenę wielu tysięcy katarów i gryp rocznie. Nawet w ciepłym ubiorze jest wiele okazji od przeziębienia się, po co więc jeszcze dobrowolnie się narażać?
Wiedza medyczna oraz technika stale idą naprzód, a więc i higiena wycieczkowania i ekwipunek turystyczny ulegają zmianom zgodnie z nowymi osiągnięciami. Najwyższa więc pora by i w harcerstwie ubranie, nie zmieniane przez kilkadziesiąt lat, dostosować do powszechnie dziś przyjętych, racjonalnych zasad ubierania się na wycieczki. "
* * *
Najprawdopodobniej gdyby nie było komunizmu, w ruchu harcerskim stale toczyłaby się żywa dyskusja o celach i metodach działania. Także o mundurach. Tymczasem taka dyskusja w ogóle nie nastąpiła. Dlaczego? Powodów było kilka:
1) Od 1964 już na pewno potrzebny był nie tyle mundur harcerski, co „mundurek” dla masowej organizacji dziecięcej – tani, powszechnie dostępny i byle jaki. Wystarczający na apele na szkolnym korytarzu i „dni mundurowe” w szkołach, noszony na wpół przymusowo na równi ze szkolnym granatowym „fartuchem” z tarczą. Efektem było to, co produkowano aż do 1990… a właściwie do niedawna, bo produkcja KDH itp. była chyba nawet gorsza od CSH. Koszula mundurowa zwana bluzą – tania, powszechnie dostępna, ale byle jaka; stylonowe chusty; rogatywki wyglądające jak „czapki kucharza”; tandetne rozłażące się pasy; czarne getry z białymi paskami ze sklepu sportowego itd.
Oczywiście że poszczególne środowiska mogły i umiały na własną rękę wypracować sobie porządne umundurowanie, ale w skali całego ZHP nikt o tym nie myślał, bo i po co.
2) Pojawienie się całej kasty biurokratów (etatowców, betonu, zwał jak zwał) których styl życia i realia działania był zupełnie odmienny od działań „normalnej” drużyny. Potrzebowali oni ubioru na konferencje, posiedzenia itd. Problem jakości, funkcjonalności, estetyki – a także tradycji i przekazu treści symbolicznych – był im co najmniej obojętny. Bo co obchodzi wąsatego grubasa zza biurka co tam noszą „dzieciaki”?
3) Załamanie się centralnego systemu dystrybucji mundurów około 1990 roku - moment kiedy już upadło CSH a jeszcze nie było innych firm produkujących i sprzedających mundury. Zmuszeni do improwizowania – środowiska zaczęły improwizować: np. nosić koszule Bundeswehry, albo stare reperowane w nieskończoność mundury po starszych braciach. Do tego realne zubożenie znacznej części grup społecznych – wielu środowisk w ogóle nie było stać na mundury.
4) Polska była przez co kilkadziesiąt lat odcięta od światowych tendencji w rozwoju odzieży turystycznej czy szerzej „outdoorowej” oraz od rozwoju nowoczesnego ekwipunku turystycznego. Przede wszystkim za sprawą kryzysu gospodarczego w PRL począwszy od 1980 roku. Ponadto przepisy MON zakazywały nie tylko noszenia polskiego moro, ale także importowania używanej odzieży wojskowej z Zachodu. Moda na camo pojawiła się u nas nagle wraz z importem „demobilu” US Army po 1989; pierwsze polary czy nowoczesne kurtki turystyczne pojawiły się w I polowie lat 90-tych i były bardzo drogie, nie na kieszeń przeciętnego harcerza
5) W mundurze harcerskim nastąpiło spetryfikowanie kanonu „mody dziecięcej” AD 1914: „Chłopcy noszą krótkie spodenki, dziewczęta noszą spódniczki”. Umundurowanie letnie (czyli w Polsce na 1/4 roku) było traktowane jako podstawowe, a nie rozwiązany był tak naprawdę problem co harcerze mają nosić wiosną, jesienią i zimą. Na zasadzie braku innej możliwości powszechnie noszonym okryciem wierzchnim stał się brezentowy skafander turystyczny tzw. kangur ze swoimi wadami i zaletami. Jeśli chodzi o spodnie w latach 80-tych była alternatywa: granatowe dżinsy (marki Odra) albo zdobyte na lewo spodnie moro. Po 1989 pojawiły się masowo sprowadzane z zachodu używane woodlandy,
W efekcie życie zaczęło wyprzedzać regulaminy. Rozeszły się potrzeby i możliwości różnych środowisk, doszło rozwarstwienie majątkowe i ukształtowanie się różnych stylów:
- model „militarysta”: spodnie i bluza US Army (Woodland) albo polski wz. 93,; koszula mundurowa z chustą traktowana jako „galówka” zakładana rzadko i niechętnie
- model „trekkingowiec” – buty trekkingowe, spodnie M-65, polar lub goretex
- model „tradycjonalista” – krótkie spodnie noszone od Dnia Św. Jerzego do wczesnej jesieni, getry i wywijki, pałatka, wytwarzany własnym sumptem pas z klamrą na wzór przedwojennego itd.
- model „cywil”: dżinsy, adidasy, na koszulę mundurową naciagnięta jakaś kolorowa wiatrówka lub bluza tak żeby spod spodu nie było nic widać;
Jak ktoś mówi że "dotychczasowe były polskie a teraz są nie polskie, skautowe" to pytam się: co jest takie arcypolskiego w mundurze KDH czy CSH? I co jest arcypolskiego w mundurze wojskowym wzór 1993? I co się stało takiego strasznego w 2006? Rogatywek zabronino nosić?! Krzyże harcerskie zniknęły?!