Post
autor: Lucumon » 06 mar 2009, 15:04
W pełni popieram wszystkich przedmówców. Obecnie mamy do czynienia z conajmniej kilkoma sytuacjami, w których uzyskanie faktury jest niemożliwe albo bardzo problematyczne
1) przejazdy PKS-em, zwłaszcza kiedy wsiadamy do autobusu gdzieś na trasie (nie na dworcu PKS) i/lub wysiadamy również gdzieś na trasie. Zresztą nawet w miasteczkach na ogół nie ma kas biletowych PKS albo są czynne tylko w określonych godzinach. Konieczność dokumentowania takich przejazdów fakturami wymaga w zasadzie wysyłania instruktora z delegacją do miejscowości, gdzie regionalny PKS ma swoją siedzibę (taka delegacja może być często kosztowniejszy niż sam właściwy przejazd, a poza tym to marnowanie sił i środków)
2) zakupy żywności i innych artykułów w małych sklepikach w małych miejscowościach ("bo nie ma kierownika", "bo nie mamy druczków" itd.). Owszem, ktoś może powiedzieć "to kupujcie tylko w większych" no ale przecież to absurd - spojrzenie na obozownictwo i wędrownictwo zza biurka. Mi zresztą kiedyś odmówiono wystawienia faktury w sklepie sieci "Chata Polska" ("bo jest po 18.00 i już nie ma kierownika" ) a akurat był to jedyny czynny sklep spożywczy w okolicy.
3) wszelkie drobne zakupy - przysłowiowe zapałki, ołówki, zeszyt, świeczki itd.
4) wstępy do muzeów, skansenów itd.
Obecna sytuacja nie tylko utrudnia życie, ale jest też antywychowawcza. Młody instruktor czy kandydat na instruktora który ma za zadanie po raz pierwszy zorganizować biwak, wycieczkę itd., na starcie uczy się że preliminarz i rozliczenie na papierze to jedno, a faktyczne finanse imprezy to coś innego. Rafał napisał o kreatywności, myślę że wszyscy wiedzą o co chodzi. "zrzutka do kapelusza" po 1 zł na zapałki i świeczki to jedna z niewinniejszych form.
Powinna istnieć możliwość udokumentowania pewnej części wydatków obozowych za pomocą oświadczeń podpisanych przez 3 osoby. Oczywiście otwiera to drogę do pewnych nadużyć, ale obecny system przed nimi w żaden sposób nie zabezpiecza. Jak ktoś jest nieuczciwy, to i tak oszukuje.