W takim razie zakładam .Wantula napisał:
Witam,
Spróbuję podsumować dotychczasowe wypowiedzi.
Przepisy odnośnie obozów.
Z jednej strony odbieram to jako poparcie dążenia do tego, żeby
"przepisy państwowe wspierały a nie utrudniały zachowanie specyfiki organizacji podczas prowadzenia pracy wychowawczej (np. w zakresie organizacji obozów, zajęć specjalistycznych) ".
Z drugiej strony dyskusja nad tym, jakie obozy, dotyczy bardziej programu niż promocji i wizerunku. Z tego co wiem, to czescy skauci uzyskali wyjątkowe traktowanie ich puszczańskich obozów, i dzieciaki same sobie gotują, ale tam WSZYSTKIE obozy są takie, bo taka jest specyfika organizacji.
Tymczasem u nas ten kierunek jest, z różnych powodów, w odwrocie i nie przewiduję masowego poparcia ze strony harcerskich komend, jeśli ktoś zaczłąby przekonywać Sanepid, że WSZYSTKIE nasze obozy będą puszczanskie. Jeśli uważacie, że należy wzmonić puszczaństwo w programie (narazie nie ma w projektach takich zapisów), proszę o założenie nowego wątku w obszarze Program.
Anita
Zacząć trzeba chyba od ustalenia przyczyn, dlaczego obozy "puszczańskie" są w odwrocie.
1) Zaostrzające się przepisy sanitarne (woda, nieczystości, przechowywanie żywności) na dodatek interpretowane różnie w różnych regionach
2) Ograniczenie liczby dostępnych miejsc przez administrację leśną, pobieranie opłat za obozowanie, a także za drewno (żerdzie) do budowy urządzeń obozowych
3) Braki sprzętowe w ZHP. Same namioty nie są największym problemem, ale brakuje takich rzeczy (dość kosztowynych) jak kuchnie polowe lub ich zamienniki, urządzenia transportu wody, ubikacje przenośne
4) Trudności kadrowe - żeby drużyna/szczep zorganizowała obóz puszczański, musi mieć komendanta (phm. z kursem kierowników placówek), kogoś z sanepidowskimi uprawnieniami do gotowania, ratownika wodnego i kogoś z papierami które mogą uchodzić za uprawnienia pielęgniarki (BORM ZHP czasem starcza, ale nie wszędzie). Ci wszyscy ludzie (a zwłaszcza komendant) muszą mieć jesczze latem czas i chęć - więc właściwie w grę wchodza tylko studenci 4-5 roku nie pracujący latem - młodsze osoby raczej jeszcze nie mają phm. albo nie wzbudzają zaufania rodziców, a starsi albo pracują i mają tylko 14 dni urlopu (wyjąwszy nauczycieli) który niekoniecznie można wziąć kiedy się chce, albo zakładają rodziny itd.
5) Względy bezpieczeństwa. Niestety małe obozy położone na polankach nad jeziorami są narażone na odwiedziny, albo przynajmniej szwendanie się w pobliżu, różnych typów. Na ogół są to wąsaci panowie wędkarze w średnim wieku, z którymi można ułożyć modus vivendi, ale kilka lat temu była głośna sprawa napadu pseudosurvivalowców na obóz koło Wałcza i napadu dresów na obóz na Kaszubach. Wielu instruktorów moze się bac takiego ryzyka i preferować ogrodzony teren stanicy.
To są względu niezależne od nas, z którymi ZHP też jednak możnei powinno walczyć, ale rozwiązenie tych problemów nie zależy w w większości od nas.
A teraz te wewnątrzzwiązkowe, bardziej mentalne:
6) Nepotyzm. Jak się zatrudnia od lat na obozach jako kucharkę szwagierkę, kuzynkę czy znajomą panią Jolę, jako kierowcę pana Romka, to po co wpuszczać harcerzy do kuchni albo wysyłać z plecakami kilka kilometrów codzoiennie po chleb? Niech pan Romek sobie zarobi...
7) Wygodnictwo. Obawiam się, że część ludzi którzy mają wciąż duży wpływ na oblicze ZHP w ogóle nie przeżyła obozów puszczańskich bo zaczynała "karierę" za późnego Gierka od razu na stanicach, albo nawet jak kiedyś jeździła na takie obozy, to z czasem obrosła w tłuszcz i potrzebę wygody.
I na pewno jest jeszcze kilka innych przyczyn.