lessa15 pisze:1. jeśli komuś przeszkadzają moje poglądy, to on jest nie toleracyjny, a nie ja i to on ma problem
może się mylę, ale wydawało mi się, że do "tolerancji" odnosisz się z co najmniej mieszanymi uczuciami? (tolerancja a akceptacja, tolerancja w kontekscie nie-swoich, czasem odbieranych jako złe poglądów itd) trochę OT, sorry. Poza tym wtrąceniem, to merytorycznie popieram w 100%

Widzisz, szkopuł w tym, że z tolerancji zrobiło się zachłannego bożka, w imię którego coraz cześciej czegoś się zakazuje. Zaczęło się (przynajmniej w Polsce) w drugiej połowie lat 80-tych, kiedy jakąkolwiek próbę dyskusji ucinano twierdzeniem, że wyrażanie swojego stanowiska jest nietolerancyjne, bo ktoś inny może mieć inne zdanie.
BZDURA!
Ja wyznaję definicję klasyczną:
tolerancja, to zgadzanie się na istnienie poglądów, zjawisk i zachowań, które uważam za niewłaściwe.
Innymi słowy to, co wyraził Kanclerz Zamoyski:
Oddam ostatnią koszulę, by ewangelicy wrócili na łono Kościoła Katolickiego, ale oddam życie, by nikt ich do tego nie zmuszał
Tolerancja w żadnym wypadku nie oznacza akceptacji.
Akceptacja, to akceptacja. Jeśli akceptuję, to popieram, a nie toleruję.
Po drugie, tolerancja ma swoje granice, za którymi muszę powiedzieć "stop". Przykładowo, nie mam nic przeciw temu, żeby każdy wyznawał taką wiarę, jaka mu odpowiada, lub nie wyznawał żadnej, ale kiedy w imię religii zmusza się kogoś do samobójstwa, to muszę zaprotestować.
Środowiska "politycznej poprawności" - skrajnie lewicowe i wielbiące L. Trockiego, głoszące najbardziej zbrodnicze poglądy i promujące obłędy ekonomiczne, a także uznające np. skauting za zło wcielone (stad "lewusy") usiłują narzucić fałszywe rozumienie tolerancji, dzięki któremu w Wlk. Brytanii zabronili w zeszłym roku śpiewać w finansowanych przez państwo przedszkolach kolędy, bo ich treść "może urażać muzułmanów" (żeby było zabawniej muzułmanie poprosili, żeby odwołać zakaz, bo kolędy ich nie urażają).
Więc jestem za tolerancją w rozumieniu klasycznym, czyli uznaniem prawa drugiego człowieka do wyrażania poglądów skrajnie sprzecznych z moimi przy zachowaniu dla mnie prawa przedstawienia i uzasadnienia poglądu przeciwnego.
Na tym oparta jest cywilizacja europejska i na tym opiera się wszelka dyskusja będąca drogą do prawdy. Przeinaczanie jej, zakazywanie nazywania spraw po imieniu, prowadzi tylko i wyłącznie do tego, że wąska grupa będzie nam narzucała poglądy, a każdą próbę polemiki będzie tłumiła argumentem o nietolerancji.
4. mylenie etyki z religijnością, to klasyczny błąd lewusów,
"lewusów" to chyba określenie nacechowane negatywnie? Jeśli tak - to to trochę nieładnie wyrażać się w ten sposób w porządnej dyskusji nt oponentów - a propos tolerancji

Poza tym wydaje mi się, że właśnie wielu lewusów nie myli tych pojęć - ze względu na akceptację etyki i tolerancję w stosunku do religii.
Nie powiedziałem, że propaganda jest lewusem, tylko, że ten sposób myślenia jest charakterystyczny dla lewusów.
Mnie też zdarza się powiedzieć coś, co nie jest zgodne z np. ewangelicką ortodoksją i nie obrażam się, gdy kolega powie, że powiedziałem coś, co głoszą np. buddyści. Takie zdanie zmusza mnie do zastanowienia się nad swoimi poglądami i ich weryfikacją, a nie jest powodem do obrazy.
I nie pisałem o przedstawicielach lewicy, do której należał wspomniany JJ Lipski (którego bardzo szanuję, zresztą harcerz), tylko o środowiskach skrajnie lewackich, które utożsamiają religię z etyką i całkowicie etykę kwestionują (pozwolę sobie nie powoływać się na nazwiska).
Rozumiem, ze chodzi ci o to, że co do zasady, to nie, ale nie rozstrzelasz harcerza, któremu się to zdarzyło.
Tak. Poza tym to był fragment, w którym próbowałam spojrzeć od drugiej strony, co podsumowałam ostatnim zdaniem: "Granica między zabawą a nałogiem jest tu jednak co najmniej cienka, dlatego generalnie jestem na "nie"."
Jeśli tak, to się z tobą zgodzę.
Cieszę się. Pozdrawiam

Od dawna mówię, że z sensem piszesz
