Skąd bierze się to sekciarskie uogólnianie i niezmordowane podkreślanie, że to właśnie w harcerstwie chodzi o ludzi, podczas gdy inni to wyznawcy papierów, nauczyciele, menedżerowie, biurokraci?
Tak, drużynowy musi umieć porozmawiać rzeczowo z dyrektorem szkoły, ale nie dlatego, że to dyrektor żyje w dziwnym i bezdusznym świecie, lecz przeciwnie - dlatego że harcerz chowany jest pod kloszem uproszczeń. Drużynowy, który nie jest w stanie w kilku słowach wyłożyć celu tego co robi, sam go nie pojmuje, nie powinien więc tego robić. Jestem przekonany, że przerażająca część funkcyjnych w ZHP bawi się dobrze, wciąż nie wiedząc po co to im i ich podpopiecznym. Czy o to ma chodzić w organizacji wychowawczej?
Nikt nie powinien robić czegoś, z czego zasadności sobie nie zdaje sprawy, a najlepszym sposobem na sprawdzenie, czy ktoś coś rozumie, jest poproszenie go, by to opisał. Własnymi słowami lub przy użyciu narzędzi, które po temu służą. A tymi mogą być konspekty, analizy, raporty, plany pracy.
To nie harcerstwo odkryło człowieka, jest on wszędzie, i w wielu miejscach na ziemi lepiej się o niego dba, nie bardzo więc rozumiem, skąd dziecinne, doprawdy, stwierdzenia typu jak w tym wątku.
"To nie plan, to to co jest za nim" (w domyśle: człowiek), mówi reklama Deutsche Bank.
http://paulopost.pl/files/behind%20the%20plan.jpg (1)
Każdy zespół i każda organizacja są zarządzane, a im bardziej są skomplikowane, tym więcej czasu potrzeba poświęcić na pracę niemającą na nie bezpośredniego wpływu. Ale ta praca musi zostać wykonana, by uniknąć złych skutków jej zaniechania. I ktoś tę pracę musi wykonać.
Im wyżej ten ktoś jest w hierarchii, tym więcej czasu poświęca planowaniu:
http://paulopost.pl/files/2%20OH.jpg (2)
W drużynie harcerskiej jej szeregowy członek zajmuje się swoimi zadaniami i nie zauważa ogromu pracy, jaki ma drużynowy przygotowujący zbiórkę - i bardzo dobrze. Podobnie drużynowy nie odczuwa ciężaru prac hufcowego. Hufcowy rzadko może zdawać sobie sprawę z problemów, jakie mają jego przełożeni, z ich wielości i złożoności, i sposobów na jakie należy z nimi postępować, i tak dalej.
To słodkie wspominać nieświadomość pewnych rzeczy, ale to już niedojrzałe, nie chcieć z niej zrezygnować, kiedy przyjdzie na to czas. A nowe problemy, nowe wyzwania, to nowe horyzonty i całkiem nowe narzędzia. Im kto wyżej jest w organizacji, tym więcej potrzebuje zdolności analitycznych i koncepcyjnych, mniej zaś technicznych. Przybywa więc papierów, ubywa saperek i sznurka - te pierwsze, tak jak drugie, jako narzędzia, nie są same w sobie złe ani dobre; ważne jest, czy się ich właściwie użyje. Dlatego nie na miejscu jest niechęć do "papierowej" strony harcerstwa, wyrażana tu w sposób naiwny.
To, co potrzebne jest zawsze w tym samym stopniu, bez względu na poziom zarządzania, to umiejętności personalne - i te można przytłumić tak samo zbyt technicznym, jak i biurokratycznym podejściem.
http://paulopost.pl/files/1%20OH.jpg (2)
źródła:
(1) Financial Times Deutschland
(2) Samuel C. Certo, Modern Management, 6th. ed. Prentice Hall 2000