
Rodzice zuchów
-
- Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 02 lis 2004, 16:58
- Lokalizacja: IKP "Romanosy"
- Hufiec:
- Chorągiew:
- Kontakt:
Brawo! I o to chodziło!
Nieraz mam wrażenie, że niepotrzebnie rodzice zuchów stają z boku. Owszem, rozmawiamy z nimi po zbiórce, piszemy zawiadomienie, grzecznie i uprzejmie zawiadomiamy. Lecz brakuje mi tu jakiejś jedności, zespolenia. Bo to przecież są rodzice dzieci - naszych zuchów! Zuchów, których wychowujemy poprzez zabawę i metodą zuchową. A zapominamy o tym, że to rodzice muszą grać główną rolę w wychowaniu dziecka, i to właśnie oni tak naprawdę decydują!
Rodzice nie puszczą na wycieczkę swojego dziecka, jeśli nie będą mieli pełnego zaufania do Instruktora-wychowawcy-opiekuna. I można naprawdę bardzo się starać fajnie bawić się z dziećmi, ale kiedy rodzice powiedzą nie, to nie mamy z kim się bawić.
Mówi się, że rodzice przeszkadzają w zbiórkach! Są różni rodzice, ale to my mamy być mądrzejsi, elastyczni (wszystko oczywiście dla dobra dziecka), musimy być dyplomatami. Bo jesteśmy Instruktorami ZHP! Dlatego NALEŻY zaprosić rodziców na przynamniej jedną w roku normalną, zwykła zbiórkę zapowiadając, że jest to normalna zbiórka zuchowa. Żeby pokazać im jak i w co ich pociechy się bawią. I że żadna krzywda ich pociechom się nie dzieje (powtarzam - są różni rodzice).
Byłoby świetnie, gdyby rodzice mogli włączyć się do takiej zbiórki, gdyby mogli się pobawić, bo wtedy nawiązują się przyjaźnie. Nie powinni jako widze: stać i biernie przyglądać się jak ich dzieci się bawią - to do niczego nie prowadzi.
W wyniku takiego naszego takiego postępowania możemy zdobyć świetnych przyjaciół, stronników, którzy zawsze staną murem za swoimi dziećmii i za gromadą. Tylko muszą wiedzieć, i być zupełnie przekonani co do słuszności swoich decyzji. I musimy pamiętać, że niektórzy rodzice to nie byle kto, mogą o wiele, wiele więcej.
W mojej zaprzyjaźnionej gromadzie to też właśnie rodzice stanęli murem za gromadą. Najpierw dyrektor szkoły nie chciał wpuścić do szkoły harcerstwa, bo nie miał zaufania. I jeden z rodziców - przekonał (miał dojście do kuratorium). Później pomoc w udostępnieniu sali na harcówkę, różnych szafek, skrzyń na materiały, w przygotowaniach wypraw zuchowych itd.
Dlatego, gdy widzę rodziców podpierających ściany przed zuchówką, nie rozmawiających ze sobą - bo nie znają się, to dla mnie po prostu zmarnowane szanse i możliwości dla gromady. Bo wydaje się, że oni chcą, bardzo chcą, tylko nie mają możliwości...
Moja pociecha należy do Gawędy. Dh Kieruzalski, przed którym z całym szacunkiem chylę czoła, wielki i doświadczony wychowawca - rozumie potrzebę współpracy z rodzicami. I jest świetnie. Raz w miesiącu organizowane są "pokazówki" dla rodziców, zebrania z rodzicami itd. Rodzice są jakby "wchłonięci" przez Gawędę. I robią naprawdę dużo rzeczy dla niej. I nie ma czegoś takiego, że rodzice czekający na pociechę podpierają ściany, ale są dla nich ławki, krzesełka. Dh Kieruzalski podchodzi do grupki rodziców i rozmawia. Rozmawia o tym, co jest potrzebne, co jeszcze można zrobić, a nawet prosi o pomoc. Bo to dla dzieci! Jest też własnym, domowym sposobem uaktywniony barek. jest to prostu na poziomie. A my przecież nie żyjemy w średniowieczu. I to wcale nie musi kosztować! Gdy zaproponujemy - rodzice sami zorganizują sobie ten czas, a niektóre, dyżurne zuchy w ramach np. obsługi takiego barku mogą zdobywać sprawności.
I rodzice nie będą przeszkadzać wtedy na zbiórkach, gdy się im wytłumaczy dlaczego. Ale najpierw muszą zdobyć zaufanie.
I trzeba jeszcze POWIEDZIEć rodzicom, jakie gromada ma problemy, i w czym mogą pomóc!
A sprawność superrodzica - też mi się bardzo podoba!
Fajnie, gdyby rodzice też dostawali w nagrodę za swój wkład w życie gromady zuchowej jakąś fajną sprawność
.
A może by ktoś zaproponował program takiej sprawności na superrodzica?
I mam nadzieję, że ktoś jeszcze napisze w jaki sposób jest to rozwiązywane w ich gromadach. I wjaki sposób mobilizują do pracy rodziców zuchów.
zuchmistrz@zuch.org
zuchmistrz.zuch.org
Nieraz mam wrażenie, że niepotrzebnie rodzice zuchów stają z boku. Owszem, rozmawiamy z nimi po zbiórce, piszemy zawiadomienie, grzecznie i uprzejmie zawiadomiamy. Lecz brakuje mi tu jakiejś jedności, zespolenia. Bo to przecież są rodzice dzieci - naszych zuchów! Zuchów, których wychowujemy poprzez zabawę i metodą zuchową. A zapominamy o tym, że to rodzice muszą grać główną rolę w wychowaniu dziecka, i to właśnie oni tak naprawdę decydują!
Rodzice nie puszczą na wycieczkę swojego dziecka, jeśli nie będą mieli pełnego zaufania do Instruktora-wychowawcy-opiekuna. I można naprawdę bardzo się starać fajnie bawić się z dziećmi, ale kiedy rodzice powiedzą nie, to nie mamy z kim się bawić.
Mówi się, że rodzice przeszkadzają w zbiórkach! Są różni rodzice, ale to my mamy być mądrzejsi, elastyczni (wszystko oczywiście dla dobra dziecka), musimy być dyplomatami. Bo jesteśmy Instruktorami ZHP! Dlatego NALEŻY zaprosić rodziców na przynamniej jedną w roku normalną, zwykła zbiórkę zapowiadając, że jest to normalna zbiórka zuchowa. Żeby pokazać im jak i w co ich pociechy się bawią. I że żadna krzywda ich pociechom się nie dzieje (powtarzam - są różni rodzice).
Byłoby świetnie, gdyby rodzice mogli włączyć się do takiej zbiórki, gdyby mogli się pobawić, bo wtedy nawiązują się przyjaźnie. Nie powinni jako widze: stać i biernie przyglądać się jak ich dzieci się bawią - to do niczego nie prowadzi.
W wyniku takiego naszego takiego postępowania możemy zdobyć świetnych przyjaciół, stronników, którzy zawsze staną murem za swoimi dziećmii i za gromadą. Tylko muszą wiedzieć, i być zupełnie przekonani co do słuszności swoich decyzji. I musimy pamiętać, że niektórzy rodzice to nie byle kto, mogą o wiele, wiele więcej.
W mojej zaprzyjaźnionej gromadzie to też właśnie rodzice stanęli murem za gromadą. Najpierw dyrektor szkoły nie chciał wpuścić do szkoły harcerstwa, bo nie miał zaufania. I jeden z rodziców - przekonał (miał dojście do kuratorium). Później pomoc w udostępnieniu sali na harcówkę, różnych szafek, skrzyń na materiały, w przygotowaniach wypraw zuchowych itd.
Dlatego, gdy widzę rodziców podpierających ściany przed zuchówką, nie rozmawiających ze sobą - bo nie znają się, to dla mnie po prostu zmarnowane szanse i możliwości dla gromady. Bo wydaje się, że oni chcą, bardzo chcą, tylko nie mają możliwości...
Moja pociecha należy do Gawędy. Dh Kieruzalski, przed którym z całym szacunkiem chylę czoła, wielki i doświadczony wychowawca - rozumie potrzebę współpracy z rodzicami. I jest świetnie. Raz w miesiącu organizowane są "pokazówki" dla rodziców, zebrania z rodzicami itd. Rodzice są jakby "wchłonięci" przez Gawędę. I robią naprawdę dużo rzeczy dla niej. I nie ma czegoś takiego, że rodzice czekający na pociechę podpierają ściany, ale są dla nich ławki, krzesełka. Dh Kieruzalski podchodzi do grupki rodziców i rozmawia. Rozmawia o tym, co jest potrzebne, co jeszcze można zrobić, a nawet prosi o pomoc. Bo to dla dzieci! Jest też własnym, domowym sposobem uaktywniony barek. jest to prostu na poziomie. A my przecież nie żyjemy w średniowieczu. I to wcale nie musi kosztować! Gdy zaproponujemy - rodzice sami zorganizują sobie ten czas, a niektóre, dyżurne zuchy w ramach np. obsługi takiego barku mogą zdobywać sprawności.
I rodzice nie będą przeszkadzać wtedy na zbiórkach, gdy się im wytłumaczy dlaczego. Ale najpierw muszą zdobyć zaufanie.
I trzeba jeszcze POWIEDZIEć rodzicom, jakie gromada ma problemy, i w czym mogą pomóc!
A sprawność superrodzica - też mi się bardzo podoba!


A może by ktoś zaproponował program takiej sprawności na superrodzica?
I mam nadzieję, że ktoś jeszcze napisze w jaki sposób jest to rozwiązywane w ich gromadach. I wjaki sposób mobilizują do pracy rodziców zuchów.
zuchmistrz@zuch.org
zuchmistrz.zuch.org
Zuchmistrzu piszesz truizmy.zuchmistrz napisał:Bo to przecież są rodzice dzieci - naszych zuchów! Zuchów, których wychowujemy poprzez zabawę i metodą zuchową. A zapominamy o tym, że to rodzice muszą grać główną rolę w wychowaniu dziecka, i to właśnie oni tak naprawdę decydują!
Rodzice nie puszczą na wycieczkę swojego dziecka, jeśli nie będą mieli pełnego zaufania do Instruktora-wychowawcy-opiekuna. I można naprawdę bardzo się starać fajnie bawić się z dziećmi, ale kiedy rodzice powiedzą nie, to nie mamy z kim się bawić.
...
Mówi się, że rodzice przeszkadzają w zbiórkach! Są różni rodzice, ale to my mamy być mądrzejsi, elastyczni (wszystko oczywiście dla dobra dziecka), musimy być dyplomatami.
Dlatego NALEŻY zaprosić rodziców na przynamniej jedną w roku normalną, zwykła zbiórkę
Żeby pokazać im jak i w co ich pociechy się bawią. I że żadna krzywda ich pociechom się nie dzieje (powtarzam - są różni rodzice).
...
a niektóre, dyżurne zuchy w ramach np. obsługi takiego barku mogą zdobywać sprawności.
...
A sprawność superrodzica - też mi się bardzo podoba!Fajnie, gdyby rodzice też dostawali w nagrodę za swój wkład w życie gromady zuchowej jakąś fajną sprawność
.
A może by ktoś zaproponował program takiej sprawności na superrodzica?
Pozatym sądząc po odpowiedziach nikt z tu obecnych o rodzicach zuchów nie zapomina.
Jeśli o mnie chodzi - to nie jest przeszkadzania "aktywne" a jedynie zmiana atmosfery. Dziecko inaczej się zachowuje "zdane na siebie", inaczej w obecności rodzica.
No i co z tymi zuchami, których rodzice nie mogą przyjść pół godziny wcześniej? Dla mnie i mojej gromady to rozwiązanie nie jest dobre, choć może jest dla Twojej.
Co do jednej zbiórki w roku to myślę, że można (nikt tu zresztą temu nie zaprzeczył), ale można zdobyć zaufanie rodziców w inny sposób. Nie ma tu "jedynie słusznej" drogi.
Co do obsługi barku przez zucha - to wybacz, ale ja sobie tego nie wyobrażam - w trakcie zbiórki? Jak dla mnie przerost formy nad treścią i pomyłka metodyczna.
Cieszę si, że Ci się sprawność podoba, ale ona nie była pomyślene jako "nagroda za udział w życiu gromady", chociaż faktycznie gromadę miała wśród rodziców wypomować. Zadania dotyczyły działań wspólnych z dzieckiem, a nie z całą gromadą.
Uważam, że trzeba zrozumieć, że w dzisiejszych "zalatanych" czasach nie każdego rodzica stać na angażowanie się w życie jednostki. A gdyby zdobycie sprawności uzależnić od tego, to zuchy bardziej zajętych rodziców mogłyby czuć się pokrzywdzone.
Regulaminem i zadaniami na sprawość podzielę się prywatnie jak tylko wklepię w komputer (mam w wersji papierowej, a skaner mi padł).
wiewi00ra
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
-
- Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 02 lis 2004, 16:58
- Lokalizacja: IKP "Romanosy"
- Hufiec:
- Chorągiew:
- Kontakt:
Myślałam, że wyraziłam się jasno:
"I mam nadzieję, że ktoś jeszcze napisze w jaki sposób jest to rozwiązywane w ich gromadach. I wjaki sposób mobilizują do pracy rodziców zuchów."
To, co napisałam, to tylko jeden z przykładów, który świetnie sięsprawdził i zdaje egzamin dalej. Czyżbyś podważała autorytet wycowawczy i instruktorski np dh hm. Kieruzalskiego. A ja właśnie z takich - i własnie tylko z takich autorytetów - chcę brać przykład.
Co się nie sprawdza w waszych gromadach - może sprawdza się w innych - każdy ma swoje wypracowane metody. Są świetnie działające gromady (i to nie truzim), które organizują kolonie zuchowe, a równolegle obóz dla rodziców. I też jest świetnie. Powtarzam: jedna z form.
Ja rozumiem, że jak Masz 36 zuchów w gromadzie z tendencją wzrostową, to już nie musisz się już martwić o nabór. Ale proszę pamiętać, że w skali kraju są białe plamy w istnieniu gromad zuchowych, albo - umierają, bo nie mają zuchów. To głównie tym instruktorom - którzy mają problemy - chciałabym podsunąć jakiś pomysł (po to jest to forum przecież!!!!!). Bo pomysły na zbiórki mogą mieć fantastyczne, cóż kiedy nie mają dla kogo ich prowadzić, bo właśnie rodzice... Wiem, że nie tylko rodzice, jest wiele różnych, innych czynników, z tym, że ja teraz właśnie o rodzicach....
zuchmistrz@zuch.org
zuchmistrz.zuch.org
"I mam nadzieję, że ktoś jeszcze napisze w jaki sposób jest to rozwiązywane w ich gromadach. I wjaki sposób mobilizują do pracy rodziców zuchów."
To, co napisałam, to tylko jeden z przykładów, który świetnie sięsprawdził i zdaje egzamin dalej. Czyżbyś podważała autorytet wycowawczy i instruktorski np dh hm. Kieruzalskiego. A ja właśnie z takich - i własnie tylko z takich autorytetów - chcę brać przykład.
Co się nie sprawdza w waszych gromadach - może sprawdza się w innych - każdy ma swoje wypracowane metody. Są świetnie działające gromady (i to nie truzim), które organizują kolonie zuchowe, a równolegle obóz dla rodziców. I też jest świetnie. Powtarzam: jedna z form.
Ja rozumiem, że jak Masz 36 zuchów w gromadzie z tendencją wzrostową, to już nie musisz się już martwić o nabór. Ale proszę pamiętać, że w skali kraju są białe plamy w istnieniu gromad zuchowych, albo - umierają, bo nie mają zuchów. To głównie tym instruktorom - którzy mają problemy - chciałabym podsunąć jakiś pomysł (po to jest to forum przecież!!!!!). Bo pomysły na zbiórki mogą mieć fantastyczne, cóż kiedy nie mają dla kogo ich prowadzić, bo właśnie rodzice... Wiem, że nie tylko rodzice, jest wiele różnych, innych czynników, z tym, że ja teraz właśnie o rodzicach....
zuchmistrz@zuch.org
zuchmistrz.zuch.org
zuchmistrz napisał:
Czyżbyś podważała autorytet wycowawczy i instruktorski np dh hm. Kieruzalskiego. A ja właśnie z takich - i własnie tylko z takich autorytetów - chcę brać przykład.
Są świetnie działające gromady (i to nie truzim), które organizują kolonie zuchowe, a równolegle obóz dla rodziców. I też jest świetnie. Powtarzam: jedna z form.
Nie kwestionuje niczyjego autorytetu, dh. Kieruzalskiego nie znam - więc niewiele mogę na Jego temat powiedzieć.
Wyrażam jedynie swoją opinię. I "autorytet Dh. Kieruzalskiego" nie jest dla mnie argumentem merytorycznym.
Co do obozu dla rodziców - to dla mnie to kolejny "przerost formy...".
Tzn. rozumiem twory na kształt hoteliku. Kilkakrotnie praktykowałam takie rozwiązanie, i choć ma swoje wady jak i zalety - jest to metoda, którą jak sądzę można stosować z powodzeniem.
Ale nie jesteśmy organizacją zapełniania czasu wolnego dorosłym (już na kilkunastu forach, na różnych wątkach toczą się dyskusje na ten temat). Nawet rodzicom naszych zuchów. To nie oni są naszymi członkami.
Uważam, że to kolejna metodyczna pomyłka.
wiewi00ra
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
-
- Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 02 lis 2004, 16:58
- Lokalizacja: IKP "Romanosy"
- Hufiec:
- Chorągiew:
- Kontakt:
Szczerze mówiąc, na takiej własnie dyskusji mi zależało. Czy metodyczne, czy nie, truizmy czy nie. Wszystko tak naprawdę zależy od punktu patrzenia.
Oprócz tego, że jestem instruktorem (już tylko trochę czynnym), jestem też od kilku lat Rodzicem.
Problem, który podałam nie był wcale wyssany z palca. Kontaktowałam się przez tych parę dni ze znajomymi, których dzieci są zuchami. Wszyscy mają podobne wrażenia, a 2 zrezygnowało z zuchowania, pomimo, że kiedyś sami instruktorami ZHP byli. Więc nie wszędzie jest wspaniale. Pytanie czy to metodyczne, czy nie. Jest to chyba po prostu logiczne i takie ludzkie.
Czy to metodycznie poprawne: hotelik i barek - kieruję do wydziału zuchowego GK (wiem, że zastanawiają się nad sprawnością sprzedawcy)
.
Bo ja jako rodzic - nie mam nic przeciwko, chociaż jako metodyk - rzeczywiście, chyba coś tu nie tak...
A dh Kieruzalski - wstyd - założyciel i dyrektor "Gawędy" - Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego ZHP! Wykształcił i wychował kilka pokoleń dzieci i młodzieży.
Nie powinnam występować wyłącznie w swoim imieniu, ale z racji funkcji jaką pełnię - jako redakcja zuchmistrza.
Co do superrodzica - to też czekam na program. I czekam na jeszcze więcej innych fajnych i ciekawych pomysłów.
Może program jakiejś gry terenowej dla zuchów na wiosnę? (zwiad).
Katarzyna Paszkowska (myślałam, że to się wyświetla)
i jeszcze raz:
zuchmistrz@zuch.org
zuchmistrz.zuch.org
Oprócz tego, że jestem instruktorem (już tylko trochę czynnym), jestem też od kilku lat Rodzicem.
Problem, który podałam nie był wcale wyssany z palca. Kontaktowałam się przez tych parę dni ze znajomymi, których dzieci są zuchami. Wszyscy mają podobne wrażenia, a 2 zrezygnowało z zuchowania, pomimo, że kiedyś sami instruktorami ZHP byli. Więc nie wszędzie jest wspaniale. Pytanie czy to metodyczne, czy nie. Jest to chyba po prostu logiczne i takie ludzkie.
Czy to metodycznie poprawne: hotelik i barek - kieruję do wydziału zuchowego GK (wiem, że zastanawiają się nad sprawnością sprzedawcy)

Bo ja jako rodzic - nie mam nic przeciwko, chociaż jako metodyk - rzeczywiście, chyba coś tu nie tak...

A dh Kieruzalski - wstyd - założyciel i dyrektor "Gawędy" - Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego ZHP! Wykształcił i wychował kilka pokoleń dzieci i młodzieży.

Nie powinnam występować wyłącznie w swoim imieniu, ale z racji funkcji jaką pełnię - jako redakcja zuchmistrza.

Co do superrodzica - to też czekam na program. I czekam na jeszcze więcej innych fajnych i ciekawych pomysłów.
Może program jakiejś gry terenowej dla zuchów na wiosnę? (zwiad).
Katarzyna Paszkowska (myślałam, że to się wyświetla)
i jeszcze raz:
zuchmistrz@zuch.org
zuchmistrz.zuch.org
¬le mnie zrozumiałaś.
To, że słyszałam czyjeś nazwisko nie sprawia, że wiem coś o tej osobie. Osobiście nie widziałam "z bliska" pracy "Gawędy" i podobnych zespołów, a patrząc z daleka odczucia mam mieszane.
Bez względu zresztą na to - nie jest to "klasyczna" jednostka mam wrażenie, i trudno na jej pdstawie szukac recept dla tych bardzo zwyczajnych.
To, że słyszałam czyjeś nazwisko nie sprawia, że wiem coś o tej osobie. Osobiście nie widziałam "z bliska" pracy "Gawędy" i podobnych zespołów, a patrząc z daleka odczucia mam mieszane.
Bez względu zresztą na to - nie jest to "klasyczna" jednostka mam wrażenie, i trudno na jej pdstawie szukac recept dla tych bardzo zwyczajnych.
wiewi00ra
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
-
- Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 02 lis 2004, 16:58
- Lokalizacja: IKP "Romanosy"
- Hufiec:
- Chorągiew:
- Kontakt:
A hm. A. Kamińskiego czy hm. A. Wardęckiego widziałaś w pracy? hehehe? A słyszłaś o nich na pewno. I autorytet na pewno mają.wioora napisał:
¬le mnie zrozumiałaś.
To, że słyszałam czyjeś nazwisko nie sprawia, że wiem coś o tej osobie. Osobiście nie widziałam "z bliska" pracy "Gawędy" i podobnych zespołów, a patrząc z daleka odczucia mam mieszane.
Zgadza się, że hm. A. Kieruzalski zajmuje się szczególnym rodzajem harcerstwa - artystycznym. Z tym, że trzeba wiedzieć, że jest to bardzo ciężka praca. W Gawędzie są dzieci od 6-latków do 14-15-latków. I owszem, nie wszystkimi grupami sam się zajmuje. I chociaż głównym zadaniem Gawędy jest tańczyć i śpiewać - zachwyca to, w jaki sposób hm. Kieruzalski potrafił połączyć meodę zuchową (oczywiście dla młodszych) z bardzo profesjonalnym treningiem. Bo dzieci mają gawędę, mają majsterkę (o tym, że pląsają i śpiewają - to wszyscy wiedzą), są formy teatralne, krąg rady. I jest wychowanie. Nieraz przychodziłam i widziałam jak właśnie dh Kieruzalski siadał z dziećmi w kręgu i mówił im o wartościach.
I szkoda, że nie jest głośno o nim (bo kiedyś było). Może dlatego, że zaszył się z dziećmi, robi swoją robotę. I tyle.
Katarzyna Paszkowska
zuchmistrz.zuch.org
-
- Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 02 lis 2004, 16:58
- Lokalizacja: IKP "Romanosy"
- Hufiec:
- Chorągiew:
- Kontakt:
Przedyskutowaliśmy ten problem od strony metodycznej. I mogą zuchy takie rzeczy robić. Pod warunkiem, że nie jest to traktowane jako zarobek, ale jako zabawa i zdobywanie jakiejś sprawności. Zarobione pieniążki, przeznaczone są na cele gromady (nie ma składek od rodziców) i przelicza je drużynowy czy przyboczny po zakończonym dyżurze zucha.wioora napisał:
Co do obsługi barku przez zucha - to wybacz, ale ja sobie tego nie wyobrażam - w trakcie zbiórki? Jak dla mnie przerost formy nad treścią i pomyłka metodyczna.
Zresztą z licznych maili do mniewynika, że jest to praktykowane w gromadach

Katarzyna Paszkowska
redakcja "Zuchmistrza"
Nie, ale czytałam ich publikacje. A druha Kieruzalskiego nie.zuchmistrz napisał:
A hm. A. Kamińskiego czy hm. A. Wardęckiego widziałaś w pracy? hehehe? A słyszłaś o nich na pewno. I autorytet na pewno mają.
wiewi00ra
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
phm.Marta Drozd
Hufiec ZHP Szczecin-Dąbie
---------------------------------
"Drogę wyznacza się idąc..."
nowoczesne kuchnie warszawa